47. Wykreowane zapotrzebowania. Zbliża się era zabijania (znowu).

 

Ciekawe, jak to było. Pierwszy raz ktoś wymyślił, że ktoś inny nie potrafi bronić się sam, społeczność musi mieć swojego reprezentanta oceniającego na ile dany występek nie mieści się w ramach rzekomych zapisów na kamiennych tablicach (albo dowolnym innym przeniesieniu woli/zakazów itd.). W czym jest to lepsze od kodeksu Hammurabiego? Tam przynajmniej było prosto (może mniej humanitarnie). Tutaj sytuacja nam się skomplikowała. Jeszcze do tego wyroki przeważnie zapadają w jednostkach czasu. Dużo jest takich sytuacji. Do tego teraz w części z nich ludzi będą zastępować roboty. Je jednak łatwiej da się przeprogramować (w razie czego).

Problem. Jedna strona chwyta się wszystkich dostępnych środków, żeby dopiąć swego, druga zaś w okowach własnych ograniczeń nie może nic na to poradzić.  Cięzko będzie znaleźć złoty środek, do czasu. Generalnie koło wiecznego powrotu powoli zbliża się do Monachium (albo już nawet trochę dalej), tyle tylko że teraz ma sporą szanse umiejscowić je gdzieś u nas (jednak tu mam nadzieję, że okropnie się mylę). W czarnych wizjach zmierza to eskalacji przemocy i jakiejś potencjalnie tragicznej kumulacji nieszczęść. Zbliża się era zabijania. (W sensie zmienia się, bo zabijanie w imię wolności już trwa). Patrzymy na historię, jak zawsze.

Pop-polityka przeszła na prawą stronę przez wyrazistość wizerunków (poza Kanadą, ale to trochę bardziej złożony problem, biorąc pod uwagę kraje anglosaskie i ich systemy polityczne jako takie). Ludzie poczuli się zbyt pewnie i zapomnieli. Jest cień szansy, że teraz ich przeciwieństwa czeka to samo i sytuacja się unormuje nie o tyle, że zmieni się rząd (dowolny), tylko z nie aż taką większością. Oby.

Numer 47: „Była to ostatnia pozostałość z przeszłości, której wyniszczenie nie dobiegało końca, ponieważ wyniszczała się w nieskończoność, trawiona zniszczeniem wewnątrz siebie, kończąc się co chwila, ale nie mając skończyć się nigdy.”