39. Powtarzam to co rok (od dawna).

Wyobrażam sobie że wyglądało to tak:

„Mieszkanie na Żoliborzu, późna noc. Pod blok podjeżdża samochód, po kilku minutach następny. Narada gotowa.

– Szefie?

– Tak?

– Mamy problem. Konserwator zabytków nie pozwoli nam postawić pomnika…

– Na pewno jest sposób jak to obejść, z krzyżem się udało.

– Tak, ale to zrobili harcerze, a potem przejęła problem diecezja. Poza tym Krzyż to nie pomnik…

– Ten pomnik jest krzyżem, symbolizuje to że wszystko było inaczej!

– Możemy postawić pomnik na deskach, powiedzieć że to tylko czasowe i będziemy mieli czas na zebranie pozwoleń. Na deskach nie będzie wyglądać tak dobrze jak z podmurówka, ale to chyba jedyne wyjście.

– Dobrze, chociaż nie podoba mi się to jak wszyscy próbują torpedować ten pomysł…

– Jest jeszcze kwestia tablicy…

– Co z nią?

– Tam gdzie chcemy ją powiesić…

– Tak…

– Jest inna, o Chopinie…

– No to co z tego! Chopina się przewiesi za róg, przecież już nie żyje. Widzieliście gdzieś potomków Chopina?

– Szefie no właśnie. Tę tablicę powiesił Szefa Brat…

– To powieśmy ją nad. Albo pod. Ale niech tam będzie.

Kurtyna.”

 

Przecież jako jedyny naród zdobyliśmy Moskwę. Jesteśmy przeżytkiem. Zawsze uderza mnie to, gdy pracujemy z młodszymi ludźmi. Zawsze to trafia do głowy po zimie. Kiedyś pewne cechy były unikalne w pewien sposób, teraz powoli stają się normą, a my dinozaurami. Nie zostaje nam nic poza charyzmą i dobrymi pomysłami. Czekamy na wyginięcie. Mniej więcej jak zmiana czasu. Z drugiej strony to bywa przyjemne jak już o 5 rano jest super jasno.Łapię też śmieszne uczucie, że rok trwa dla mnie od września do czerwca. Obchodzę też inne święta. Są też pozytywy. Czasem widać efekty swojej pracy, czasem ot tak, innym razem po latach. Wtedy towarzyszy temu mega pozytywne uczucie. Mimo wszystko się udało.

01.04. Jutro przez moment się zatrzymam myśląc o ludziach, którzy odeszli (w taki czy inny sposób). Za 9 dni będę latał z papierowym samolotem i rzucał nim w drzewa. Znam jeszcze tylko jedną osobę, która nie wierzy w to, że te kawałki metalu mogą unieść się w powietrze.

 

Przez pryzmat dnia nikt się nie dowie, co jest prawdziwe, a co nie.

 

Numer 39: „Tatarskiemu przyszła nagle do głowy ewentualna koncepcja reklamy muchomorów. Oparta była na śmiałym założeniu, że najwyższa formą samorealizacji muchomora jest grzyb atomowy… Ludzie zaś są po prostu pomocniczą forma życia, którą muchomor wykorzystuje dla osiągnięcia swego ostatecznego celu.”