– I wyobraź sobie, że właśnie tak miałoby to wyglądać!
– Zwariowałeś – odparła po chwili namysł
– Niby dlaczego? To idealna koncepcja do obrony. Gość widzi, właściwie wyczuwa ogrom nadciągającego zła i rzuca się pod pociąg, bo nie może tego znieść. Idąc dalej, globalne samobójstwo wszystkich jasnowidzów dałoby do myślenia co nie?
– No nie wiem…
– Gdyby zrobił to tylko jeden, od razu doszukaliby się problemów osobistych, niestabilności emocjonalnej. Gdy robią to wszyscy, sugeruje to znacznie większy problem. Wyobraź sobie, że większość ludzi to przemyśli i dojdzie do wniosku, że skoro oni, mając taki przywilej, targnęli się na swoje życie, to zwykłym zjadaczom chleba nie pozostało nic innego, jak tylko pójść w ich ślady. Cywilizacja kropka.
– To nic innego, jak zbiorowa halucynacja. Widzieliśmy zbiorowe samobójstwa na stadionach w okolicy przełomu wieków. Zresztą bez okazji też się zdarzały.
– No to inny pomysł.
– Dawaj… – rzuciła zrezygnowana.
– Nie myślałaś nigdy o tym czy przypadkiem pozostałości na przykład po Majach, to coś zupełnie innego niż tylko dawna cywilizacja?
– Na przykład co?
– Zupełnie inna rasa. Byli tu, budowali, żyli, aż w końcu przylecieli kosmici, wybili ich wszystkich, zatarli ślady, i jedziemy dalej od nowa?
– Ale są przecież ślady po nich.
– No tak, przypuśćmy że coś im przeszkodziło zacieranie śladów. Koniec końców cały czas tu jesteśmy, nasza cywilizacja skończy się lada moment nawet bez ingerencji sił wyższych. O ile oczywiście ta chęć wojen nie została nam zaimplementowana w głowy.
– Chyba jednak trochę cię poniosło. Idę się przejść – podsumowała chłodno.
Gdy wyszła poczuł ogrom świata spadającego mu na głowę. Do tego organizm zaczął się oczyszczać, więc dodatkowo weszła samotność. Nie znosił, gdy zostawiała go w takim stanie, z drugiej strony doskonale rozumiał, że trudno z nim wytrzymać, kiedy zaczyna myśleć w ten sposób. Jednak towarzyszyło mu przeświadczenie, że ma rację. Może nie co do dokładnych dat czy rozwiązań, ale co do idei. Nie ma możliwości, żeby byli sami we Wszechświecie. Nie ma możliwości, żeby byli najbardziej rozwiniętą cywilizacją. Musi być coś więcej.
Ona z kolei dopuszczała myśl, że nie ma racji. Co więcej, coraz częściej podejrzewała go o chorobę psychiczną. Szła ulicami miasta zastanawiając się czy i dokąd uciec. Miała dość. Musi być coś więcej.
Numer 33: „Od tego czasu mało co się zmieniło, ta sama publika, te same szalone twarze, niezobowiązująca zawodowa jazda kolejarzy, o ile wiem, to odsetek zachorowań wenerycznych wśród nich jest najwyższy, no myślę – tyle pić.”