Relatywnie późno zorientowałem się, że ludzie nie są idealni. Nie znaczy to, że żyłem pod kloszem, chyba po prostu byłem mało spostrzegawczy albo patrzyłem na inne rzeczy. Zaraz po tym, jak się zorientowałem, zostałem nihilistą i cynikiem. Teraz jest mi wszystko jedno. Mam szczęście. Nawet gdy nie wszystko się udaje, zawsze wychodzi na plus. Kwestia podejścia? Być może, ale nie można tym wszystkiego tłumaczyć. Więc: jak dotąd mam szczęście. Wszystkie zabiegi, żeby odwieźć mnie od tego szaleństwa spełzły na niczym. Dodaje kolejne słowa, które zwiastują totalną katastrfę. Zdarzało mi się chodzić ze sztandarem „życie to żart”, relatywizować wszystko, tak żeby straciło wartość, potem zmądrzałem (powiedzmy), a to wszystko zostało zastąpione przez chęć niesienia śmierci ludziom, którzy o 7 rano zaczynają remonty. Czas wracać.
Jak dotąd mam szczęście, że widzę zmiany zachodzące we mnie i potrafię się temu przeciwstawić.
Numer 29: „Bez rynku chorób nie byłoby rynku leków – to jest ta właśnie tajemnica Hipokratesa, której lekarze przysięgają nie zdradzać.”