Dobry dzień, żeby pisać o historii. Pododno dla młodych Niemców ta data już nic nie znaczy, dla nas wkrótce też przestanie. Ta, jak i każda inna. Podobno z kanonu lektur po raz kolejny coś znika (najbierw był bodajże Gombrowicz, albo jego część, teraz Mickiewicz). Nie będę się spierał co do wartości dzieł, bo to rzecz gustu, tym niemniej dla znakomitej większości naszego kraju szkoły to jedyny czas z książkami, jedyny podczas którego można wyrobić sobie gust. Kontekst historyczny zostawmy historii (chociaż on też jest ważny, żeby nie było). Natomiast z mojej perspektywy wygląda to tak: za 10 lat nie będzie żadnych obowiązkowych lektur, ludzie nie będą potrafili wypowiadać się zdaniami złożonymi (jakkolwiek. Zresztą, już dziś miewają z tym problemy).
Książki staną się reliktem, tak jak teraz powoli dzieje się z ich wersjami papierowymi.
Numer 25: „Mnóstwo zjawisk, które dziś określamy mianem syndromów, miało wtedy prostsze nazwy. Czasy były prostsze. To właśnie dlatego ludzie mówią o nich „stare, dobre czasy”.”