7. Chciałem ponarzekać.

Na wszystko: przepływ informacji, objazdy, pracę po nocach, zimno, ludzi, ceny itd. Bardzo chciałem. Po cichu liczyłem na to, że obudzi mnie jakiś telemarketer (no offence, po prostu nikt inny nie dzwoni przed 12). I zadzwonił. W zasadzie zadzwoniła. Niezwykle miła Pani, a do tego już byłem po śniadaniu. No to może zimno? Cały czas nic. Wiadomo nie jest to lipiec ale jak na późy listopad daje rade, jeszcze do tego słońce. Praca? Jest super. Objazdy? Trudno. Przepływ informacji? Tu miałbym pole manewru, ale w taki dzień nie mam ochoty. Ostatnio lubie poniedziałki. Numer 7: „Nie musisz mi tłumaczyć – rzekł Chan. – Po prostu na jakiś czas stałeś się pasażerem.”